Pokój dziecięcy

Często przeglądam najnowsze trendy w dekoracjach pokojów dziecięcych. Cudeńka cieszą oczy. Wszystko wygląda na niezbędne, a wręcz koniecznie potrzebne. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że większość tych rozwiązań jest poza zasięgiem przeciętnego człowieka. Są ładne, słodkie, jedne cukierkowo lukrowe inne eleganckie, ale czy warto wydawać majątki na meblowanie pokoju dziecięcego, hm…? Skoro ktoś ma, to czemu nie, ale jeżeli ktoś nie ma fortuny, to czy jego dziecko nie może być szczęśliwe w swoim pokoiku?

Wszyscy się pewnie zgodzą, że przestrzeń dziecięca musi przede wszystkim być bezpieczna, ale co jeszcze się liczy? Na co zwrócić uwagę, aby pokoik spełnił oczekiwania małego lokatora?

Noc bywa straszna, przerażająco ciemna. Kryje w sobie tajemnicze cienie, a strach wyostrza wzrok, zwłaszcza jeśli jest się małym, całkiem samym człowiekiem w dużym pokoju.

Pomocnym rozwiązaniem są lampki dziecięce. Jest tylko jeden minus. Zazwyczaj wszystkie zwierzątkowo – gwiazdkowo – kwiatkowe lampki są zwyczajnie drogie, a zwykłe żarówki świecą zbyt jasno utrudniając zaśnięcie. Jak więc pomóc maluchowi przetrwać noc? Moi chłopcy używają cały rok kolorowych, ledowych lampek choinkowych. Bardzo fajny, tani patent, ale ułatwia oswajanie nocy. Lampki były już na parapecie, komodzie, a teraz leżą na wysokiej szafie rozjaśniając cały pokój.

Kolejnym elementem są meble. Ponieważ chłopcy mają już 4 i 5 lat, zdecydowaliśmy się wymienić niskie mebelki, w których zwyczajnie przestały się mieścić ich rzeczy.

Z jednej strony chcieliśmy, aby nadal mieli dziecięcy pokoik – w końcu to jeszcze maluchy, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie wymieniać mebli za 3 lata na młodzieżowe, bo takie ze zwierzątkami to już będzie obciach. Jak to połączyliśmy? Poprzednie białe meble ozdobiliśmy drewnianymi, kolorowymi naklejkami – paczuszka 20 sztuk kosztowała około 8 zł, a wprowadziły dziecięcy akcent. Tym razem wprowadziliśmy szafy, które mają dodany element koloru. Julek dostał takie z niebieskimi wstawkami, a mniejsza „Żabka” oczywiście zielone. Pokój pomalowaliśmy na dwa kolory, dając tym samym każdemu z chłopców jego prywatną przestrzeń.

Najważniejsze, bez czego pokoik nie może funkcjonować to łóżko. Zaraz po zrezygnowaniu z łóżeczka szczebelkowego (około 2 roku życia), wybraliśmy łóżka rosnące z dzieckiem. Są bezpieczne, zazwyczaj posiadają barierkę zabezpieczającą przed upadkiem, do tego nie są przytłaczająco wielkie. Początkowo rozmiarem nie różnią się wiele od standardowego łóżeczka szczebelkowego, jednak posiadają trzy wymiary. Chłopcy na chwilę obecną korzystają z drugiej długości, więc łóżeczko cały czas im służy i jeszcze posłuży.

Dobierając meble do pokoju dziecięcego (poza portfelem) warto pokierować się jeszcze jedną zasadą.

Pamiętajmy, że dzieci są od nas niższe. Dając im i tak już wysokie szafy, starajmy się nie traktować ich góry jak przestrzeń poza dziecięcym zasięgiem. Układane na górze sterty rupieci, tworzą konstrukcję, która dziecku daje wrażenie przytłoczenia i poczucie, że zaraz wszystko na nie runie. Sami źle byśmy się czuli z 4 metrowymi szafami, na których ułożona jest pozornie stabilna konstrukcja z ciężkich pudeł. Czasami, jeżeli dziecko nie chce spędzać czasu w swoim pokoju, warto usiąść na środku i zwyczajnie się rozejrzeć. Popatrzmy na pomieszczenie z perspektywy naszego dziecka. Może uda nam się dostrzec, co może sprawiać, że maluch źle się czuje w swoim pokoju.

Już w kolejnym poście pomocne wskazówki – jak pomóc dziecku zaakceptować swój nowy pokój.

 

K.W.

Facebook – Fanpage – Rodzicielstwo Relacyjne