Przeprowadzka do swojego pokoju

Przestrzeń pokoju dziecięcego to jedno, ale pozostaje jeszcze przeprowadzka malucha z pokoju rodziców. To nie zawsze jest łatwe zadanie.

Od czego zacząć?

Wydawałoby się, że od odpowiedniego wieku malucha. Jak to zdefiniować, skoro zawsze podkreślam, że każde dziecko jest inne i będzie gotowe do kolejnych kroków w swoim czasie. Osobiście, wcale nie zacznę od wieku dziecka – nie dam wam gotowego schematu, do wyliczenia odpowiedniego momentu na wyprowadzkę dziecka z waszej sypialni.

Podstawą jest gotowość i zdecydowanie rodziców.

Pamiętajcie, że nawet najbardziej gotowy maluch nic nie zdziała z niepewnymi, niezdecydowanymi, czy obawiającymi się rodzicami. Nic na siłę, działajmy przede wszystkim w zgodzie ze sobą. Jeżeli podejmiecie decyzję o wyprowadzce dziecka ze swojej sypialni, po prostu trzymajcie się tego. Lepiej zrobić to pół roku później, niż mieszać w malutkiej główce.

Założyłam, że największy problem z wyprowadzką dziecka jest między około 2 a 4 rokiem życia. Przenosząc młodsze dziecko jest jeden plus – łóżeczko ze szczebelkami, które zapobiega nocnym wędrówką.

Jeżeli mamy już decyzję – co dalej?

Po pierwsze, zaangażuj dziecko w szykowanie pokoju. Nie pomijajmy najważniejszego zainteresowanego w przygotowaniach. Wiadomo, że w zależności od wieku dziecka, to zaangażowanie będzie się różnić, ale powinno być. Dwulatek też potrafi wybrać sobie kocyk do łóżeczka, czy podusię, więc pamiętajmy nawet o najmłodszych.

Po drugie – nie decyduj się na przeprowadzkę w ciężkim czasie. Moment kiedy masz dużo na głowie: ciężki czas w pracy, nocną zmianę, czy kiedy jesteście chorzy, późno wracasz, albo zwyczajnie wiesz, że dwie – trzy zarwane noce sprawią, że nie podołasz w innych obowiązkach, nie jest najlepszym momentem na przeprowadzkę. Dzieci doskonale odbierają nasze emocje, a w tym przypadku przekaz powinien być jak najbardziej pozytywny, a nie nerwowy czy napięty.

Po trzecie – wieczorne rytuały. Warto wprowadzić wieczorną rutynę. My odbieramy to jako nudę, a dzieciom daje ona poczucie bezpieczeństwa. Jak może wyglądać taki wieczór? Kolacyjka, kąpiel, mycie ząbków, położenie się w nowym łóżeczku, przeczytana przez rodziców bajeczka, kołysanka, prztulas i buziak. Co dalej? Najlepiej wyjść z pokoju. To jednak, w przypadku różnych dzieci, zwyczajnie nie zawsze jest możliwe i takie proste.

Jak więc sprawić, żeby wyjście rodzica z pokoju było jak najmniej przerażające i traumatyczne? Nie będę kazała wam wychodzić, zakluczyć drzwi, czy słuchać jak dziecko zanosi się płaczem – kompletnie nie w tym rzecz. Chcemy przecież wspierać dziecko w kroku ku samodzielności, a nie fundować rozpacz i strach.

Pomyśl o tej przeprowadzce, jak o szansie. Szansie na „wyprostowanie” złych nawyków, „naprawienie” przyzwyczajeń, które i tak w dalszych latach nie przyniosą dobrych emocjonalnych efektów. Skoro dziecko wcześniej zasypiało z wami w łóżku – leżeliście razem aż maluch usnął, to logiczne, że będzie się tego domagał. Macie teraz możliwość stopniowego wycofywania się z takich zachowań. Pamiętajcie, żeby podkreślać, że łóżeczko jest teraz własnością malca. Wy jesteście na nie za duzi, a poza tym, to jest przede wszystkim Jego miejsce. To bardzo pomaga kształtować zdrowe poczucie własnej wartości. Oddzielamy dziecko od rodziców, ale nie odrzucając je, tylko dając poczucie oddzielnego, samoświadomego istnienia. Właśnie z tego względu najlepiej jak najszybciej wyprowadzić dziecko, chociażby z naszego łóżka (jeżeli nie ma możliwości oddzielnych pokoi). Takie długie spanie z dzieckiem wbrew pozorom nie daje mu wygody, komfortu psychicznego, jak i nie służy budowaniu więzi z rodzicem. To zazwyczaj jest nasza wygoda i mamy do tego prawo, ale przyznajmy to otwarcie. Budując więź z dzieckiem dajmy mu tyle czułości, przytulasów i naszego czasu ile chcemy – w dzień, a nie wiążmy go ze sobą nocnym spaniem do 6 roku życia.

Ogranicz kontakt podczas zasypiania. Nikt nie każe ci nie przytulić dziecka, czy nie dać mu buziaka na dobranoc, a przytulać do woli możecie się np. po kolacji – przed kąpielą. Rytuały wieczorne prowadzą do wyciszenia i oddzielenia się dziecka od rodzica. Wszystko małymi kroczkami. Zacznij od tego, że książeczkę czytasz siedząc na krzesełku obok łóżeczka, a nie leżąc na nim. Najlepiej usiąść jak najbliżej główki, lekko bokiem, żeby szkrab nie za bardzo widział naszą twarz, a skupił się na pokazywanych obrazkach z książki. Jeżeli dziecko bardzo domaga się żebyśmy zostali – nie „pakujmy” mu się od razu do łóżka. Możemy z nim posiedzieć. Tylko nie wdawajmy się w dyskusje. Tu potrzeba trochę samokontroli i świadomości. Zostajesz przy dziecku, gwarantujesz mu poczucie bezpieczeństwa, czuwaj, ale nie rozpraszaj. Pozwól mu nauczyć się samemu zasypiać. Nie głaskaj, nie pakuj mu się do łóżeczka. Spokojnie siedź obok. Jeżeli dziecko na samym początku potrzebuje kontaktu fizycznego – potrzymaj je za rączkę, bez dodatkowych ruchów. Zaczynaj od jak najmniejszego kontaktu, ale jeśli dziecko potrzebuje głaskania i nic innego nie pomaga, to spokojnie, przecież czas wieczorny jest dla was – świat się nie zawali jak pogłaszczesz swoje maleństwo. Staraj się jednak robić to jak najkrócej, po prostu skończ zanim maluch zaśnie. Z czasem twój pobyt w pokoju będzie coraz krótszy, a dziecko coraz spokojniejsze. Staraj się wraz z upływem wieczorów wychodzić coraz szybciej, zanim dziecko całkowicie zaśnie.

Wychodzenie z łóżeczka i nocne spacery. Są dzieci, które tak cieszą się ze swojego pokoju, że nie spacerują nocami. Co w przypadku, kiedy nie należymy do szczęśliwców posiadających dzieci, które przesypiają całą noc w swoim pokoju? Wszystko zależy od pory w jakiej dziecko przychodzi. Jeżeli jest to już nad ranem, koło 6-7 to dlaczego miało by się nie „wypierzyć” u boku mamy (nie zapomnijmy pochwalić malucha i powiedzieć mu jacy jesteśmy dumni z niego, że spędził noc w swoim pokoju). Jeżeli jest środek nocy, najlepszym i konsekwentnym działaniem będzie odprowadzenie malca do łóżka. Czasem może się zdarzyć, że spędzimy trochę czasu na krzesełku, czekając aż dziecko zaśnie, ale nie cofajmy zasad i nie pakujmy się szkrabowi do łóżka. Ze względu na to, że dzieci różnie przechodzą ten etap, ważne jest, abyśmy odpowiednio wybrali moment na przeprowadzkę.

 

Przeprowadzka malca to nie zawsze jest łatwe zadanie, ale warto zachować konsekwencję. To przyniesie rezultaty na przyszłość.

Jeżeli widzisz przeprowadzkę dziecka, jako zabranie mu poczucia bezpieczeństwa, oderwanie od mamy – jest jeszcze Dla Ciebie (nie dla dziecka) za wcześnie.

Jeżeli przeprowadzkę malucha spostrzegasz, jako jego kroczek ku samodzielności, szansę na dostrzeżenie własnej integralności oraz danie mu szansy na rozwój poczucia własnej wartości – brawo, trzymaj się konsekwentnie podjętych działań, nie cofaj i pozwól dziecku się rozwijać, wspieraj ale nie wyręczaj. Uwierz w swoje dziecko, aby ono mogło uwierzyć w siebie.

 

 

Jeżeli masz pytania odnośnie przeprowadzenia dziecka do swojego pokoju, albo emocje, które towarzyszą ci podczas trudu wychowywania są coraz cięższe do poskromienia – zapraszam do grupy na Facebook-u „Dziecięce emocje” (TUTAJ), której jestem administratorem, tworzy się tam społeczność rodziców świadomych uczuć i emocji, chcących pomagać dzieciom oswajać i uczyć się własnych emocji.

Rodzicu – nie musisz być ze wszystkim sam.

 

K.W.

Facebook – Fanpage – Rodzicielstwo Relacyjne