„Cynamon i Trusia. Wierszyki o złości i radości”

Przyjaźń – każdy z nas marzy o prawdziwym przyjacielu, na którego zawsze można liczyć, który w potrzebie wyciągnie pomocną dłoń. W dostępnych na rynku książeczkach dziecięcych ten motyw jest często opisywany. Można trafić na wiele pozycji o lukrowo – cukierkowej idealnej przyjaźni. Mają uczyć nasze dzieci jak to fajnie mieć kogoś zwanego przyjacielem od serca.

Życie jednak często weryfikuje ten obraz. Nie ma ludzi idealnych, więc nie istnieje też książkowa przyjaźń. Jednak nie chciałabym uczyć dzieci, że świat jest zły, a ludziom nie można ufać, bo sama tak nie uważam.

Zdarza się, że synek przychodzi do mnie i sam mówi, że jego przyjaciel nie jest już jego przyjacielem, bo nie chciał dać mu zielonego autka, albo zabrał czerwony klocek. Dla dorosłych może wydawać się to dosyć zabawne i błahe. Jest to normalne zachowanie dzieci w wieku przedszkolnym często lekceważone przez rodziców, ze względu na zmieniającą się co dzień sytuację. Jednak uczucia temu towarzyszące są realne. Istnieją tu i teraz. Ciężko zrozumieć, że każdy z nas się różni, ktoś może zrobić nam przykrość, albo mieć inne zdanie, ale pomimo to pozostać naszym przyjacielem.

Rozmowy o uczuciach, mających negatywny wydźwięk, są dla nas trudne. Pomyślcie jak określić zazdrość, wstyd, strach czy samotność, a teraz jeszcze spróbujcie przełożyć to na język, który zrozumie trzy – cztero – pięciolatek…

To nie jest łatwe, dlatego cieszę się, że trafiłam na książeczkę, której wierszyki pomogły mi przebrnąć przez trudne, ale codzienne tematy.

Cynamon i Trusia. Wierszyki o złości i radości” to książeczka o realnej, pięknej przyjaźni. Bohaterów poznajemy podczas wypadku Trusi, która zagapiła się i przewróciła o kamień. Tak się wściekła, że z całych sił kopnęła kamień, co oczywiście spowodowało silniejszy ból. Przebrnąwszy przez złość i frustrację Trusi, dowiadujemy się, że ma ona obok siebie najlepszego przyjaciela – Cynamona, którego bardzo zmartwił wypadek czarnego zajączka. Kolejny wierszyk opisuje jego próby pocieszenia przyjaciółki. Pięknymi słowami opisane jest współczucie Cynamona wobec poszkodowanej Trusi:

„Nic nie rozumiem.

Palec jest twój. To czemu cierpię, jakby był mój?”

Czytając dalej dowiemy się razem z dzieckiem, że ból mija, że można o nim zapomnieć i mając obok przyjaciela możemy znowu zacząć się śmiać. W końcu:

„Uczuć jest bez liku: radość, smutek, złość…

Takie, które lubisz i których masz dość.”

Jednak, tak jak wspomniałam wcześniej Cynamon i Trusia to nie lukrowani przyjaciele. Mimo, że bardzo się wspierają jednak zaczynają się różnić. Trusia uwielbia bawić się na szycie świerku, niestety Cynamon boi się wysokości i woli zostać na kamieniu. Poznaje tam wiewiórkę, o którą Trusia robi się zazdrosna. W całej swej zazdrości postanawia zostawić Cynamona i się ukryć. Mimo, że robi to wbrew sobie, to jednak zazdrość jest tak silnym uczuciem, że postanawia sprawić przykrość przyjacielowi:

„Przejdę tuż obok bez słowa,

Choć strasznie chce mi się krzyczeć.

A gdyby Cynamon mnie wołał,

To udam, że go nie słyszę.”

Cynamon orientuje się, że przyjaciółka zniknęła, jednak nie za bardzo rozumie, dlaczego tak się stało. Zaczyna się martwić, że może stać się jej krzywda, że nie będzie miał kto jej pocieszyć i przytulić jeśli znowu rozbije sobie paluszek. Tęsknota za przyjaciółką powoduje, że biedny Cynamon robi się coraz bardziej smutny i samotny, do tego stopnia, że zaczyna zazdrościć mrówką, które chodzą parami.

„Wszyscy chodzą parami. Ja chodzę samotnie…

Wyć mi się chce i płakać, czuje się okropnie!”

Jego smutek i tęsknota przeobrażają się z czasem w złość wobec wszystkich, którzy mają u swojego boku przyjaciela.

A co z Trusią… ? No cóż i ona zaczyna zastanawiać się nad swoim zachowaniem, cofa się do czasów kiedy bawili się razem, ale przypomina sobie wstydliwe momenty. Okazuje się, że Trusia nie zawsze ładnie się zachowywała wobec Cynamona. Obrzuciła go kiedyś błotem, przezywała go i krzyczała do ucha kiedy spał. Zdała sobie sprawę, że nie powinna się tak zachowywać i bardzo chciałaby go przeprosić, lecz Cynamona nie ma w pobliżu.

Przyjaciele zastanawiają się jakby wyglądało ich życie, gdyby się nie znali, przeżywają samotność, zalewają się łzami. Chcieliby się odnaleźć i porozmawiać.

Książeczka posiada też happy end. Trusia i Cynamon wpadają na siebie. Sprawa nie zostaje zamieciona pod dywan. Dowiadujemy się, że można się pogodzić:

„Ja też chcę się pogodzić. Samemu źle, masz rację.

Podajmy sobie ręce i chodźmy zjeść kolację!”

A po zgodzie wybucha radość. Szczęśliwi przyjaciele

„Tulą się, śmieją i skaczą. Muszą nacieszyć się sobą.”

 

Tak oto możemy z dzieckiem przebrnąć przez codzienne rozterki przyjaźni. Zdarzają nam się uczucia, które powodują, że nie zawsze zachowujemy się tak, jakby tego oczekiwał od nas przyjaciel. Przecież Trusia mogła dołączyć do Cynamona i Wiewiórki, jednak zazdrość okazała się tak wielka jak przyjaźń do Cynamona, chciała mieć go tylko dla siebie. Postąpiła impulsywnie, ale często tak postępujemy w codziennym życiu, zarówno jako dzieci jak i jako dorośli.

Książeczka pojawiła się u nas stosunkowo niedawno. Idealnie sprawdziła się do czytania dla prawie czterolatka, a pięciolatkowi nasunęła wiele pytań i stała się podstawą do rozmów o zazdrości, złości, frustracji, samotności, tęsknocie i pięknie prawdziwej przyjaźni. Dodam, że dzięki niej z dziećmi zahaczyliśmy również temat unoszenia się dumą, przepraszania i wybaczania. Wszystko na poziomie relacji z przyjacielem, ale przenieśliśmy to również na relacje z rodzeństwem, bo przecież cudownie jest, kiedy brat czy siostra stają się również najlepszym przyjacielem, z którym czasem się kłócimy, ale potrafimy się odnaleźć i pogodzić.

 

K.W.