Czy Mama jest kobietą?

Zbliża się Dzień Dziecka, na wielu blogach można znaleźć prezentowniki czy inne pomysły jak spędzić ten radosny dzień. Chwilę wcześniej mamy jednak inne wyjątkowe święto – Dzień Mamy. My mamy już tak mamy, że nie lubimy mówić o sobie pochlebnie, tylko dlaczego?

Budując relację z dzieckiem pragniemy jednocześnie nauczyć je, aby umiało być po prostu z siebie zadowolone. Patrzymy na rozwój naszych dzieci, jesteśmy dumne kiedy odnoszą sukces i pomagamy się podnieść po porażce. Mimo, że wiele z nas jest naprawdę delikatna i krucha to dla naszych dzieci stajemy się betonowym podparciem i solidnym murem gotowym przyjąć za nie każdy cios, ale wszystkie wiemy, że podjęcie się roli matki, do której nie ma wytycznych, instrukcji czy szkoły nie jest łatwe, jednak oddajemy się tej roli.

Sama pamiętam swoje początki: szpilki zamienione na trampki, koszula na poplamiony T-shirt. Makijaż? A po co on w ogóle jest potrzebny, da się bez niego żyć. Rozpuszczone i ułożone włosy… przecież kucyk z przetłuszczonych włosów jeszcze nikogo nie zabił. To wszystko niby było bez znaczenia, bo wynagradzały mi to dwie małe iskiereczki – moje Serduszka najdroższe. Dzieciaki rosną, w nas gromadzi się przemęczenie. Początkowa adrenalina i hormony nie dają już takiego kopa, coraz trudniej nawet napić się mocnej kawy. Chyba w każdym zawodzie przychodzi okres wypalenia, ale z zawodu mamy nie da się przebranżowić czy wypisać. Od niego nie przysługuje nawet urlop. Bałagan się nawarstwia, niezałatwione sprawy piętrzą, a pranie chyba nigdy się nie kończy… Na to przychodzi strzał, który założę się każda przeżyła (albo w najbliższym czasie przeżyje). Między setną w tym miesiącu wizytą u lekarza ze swoim Szkrabem a apteką, wpadasz na genialny pomysł kupna mleka. W tym swoim tłustym kucyku, bez makijażu, z darmowym pakietem z przychodni w postaci katar + czerwony nos, oczywiście w ślicznej bluzeczce, w którą mały chorusek zdążył już wytrzeć zapłakane oczy i swój słodki osmarkany nosek, przemykasz między regałami sklepu szukając tego cholernego mleka, które już po raz dziesiąty zmieniło swoje miejsce w markecie, naciągasz kaptur na głowę, żeby przebrnąć przez tą sytuację nie zauważona. Wychodzisz na skrzyżowanie między pieluchami a bio-żywnością i…. Trach…. zderzasz się wózkiem z najładniejszą dziewczyną z czasów szkoły, oczywiście szpileczka, świetnie skrojona sukienka (nie opluta- dacie wiarę), markowa torebka, fryz jak po wyjściu z salonu najlepszego stylisty i ten makijaż podkreślający oczy bez żadnego śladu worów (że tak się da). Unosisz wzrok mając nadzieję, że cię nie pozna i… niestety słyszysz:

– Cześć, jak ja cię dawno nie widziałam. Nic się nie zmieniłaś.

„Nic się nie zmieniłam” – myślę sobie – kuffa jak tak wyglądałam w czasach szkolnych to nic dziwnego, że był to najgorszy okres w moim życiu !

Niestety takie życie jest brutalne. Dacie wiarę, że nie to jest najgorsze. Najgorsze jest to, że w ferworze zajęć, przychodzi moment kiedy przestaje nam to przeszkadzać – ten brak makijażu czy stara bluzka. Nie zatracajcie się w tym. Ciężko jest się zmobilizować, ale warto. Warto przypomnieć sobie jakie byłyśmy przed podjęciem się roli matki. Dla jednych okres rozsypki trwa 6 tygodni, dla innych 6 lat. No cóż, każda z nas jest inna. W kółko, aż do znudzenia powtarzam, że dzieci są jak lustro. Dajmy im więc wzór. Obraz postrzegania nas samych często jest zniekształcony. Oceniając siebie po ciąży mogę wam dać słowo, że bycie szczupłym nie uwalnia od kompleksów. Każda z nas ciężko przechodzi zmiany fizyczne i psychiczne jakie odcisnęła po sobie ciąża. Jeżeli nie możesz odnaleźć siebie sprzed ciąży, poszukaj siebie na nowo. Dzieci rosną, rozwijają się, możesz rozwijać się razem z nimi – stopniowo małymi kroczkami. Maluch pozbył się już pieluchy – super ty pozbądź się gumek do włosów (nie masz sił – kup suchy szampon 😉 ). Nie musisz już gonić szkraba na placu zabaw, bo doskonale radzi sobie sam? Ty wróć do ulubionych butów na wysokim obcasie. Nie masz czasu na makijaż? Ok, nikt nie każe sterczeć ci godzinami przed lustrem – kup porządny tusz do rzęs i nie wychodź bez pomalowanego oka, przecież to już coś. Każda z nas potrzebuje czegoś innego, żeby poczuć się kobietą, a naprawdę warto sobie o tym przypomnieć.

Dzień Mamy to wyjątkowe święto, w końcu mama łączy chyba wszystkie możliwe zawody. W tych wszystkich zawodach: kucharki, nauczycielki, pielęgniarki, sprzątaczki itd. często wydaje się, że rola kobiety zajmuje ostatnie miejsce.

Drogie Mamy córek – naprawdę chcecie dawać córkom taki przykład kobiecości?

Drogie Mamy synków – nie zdziwcie się jak wasz syn przyprowadzi jakąś niezadbaną dziewczynę, bez ambicji, której nic nie przeszkadza i przedstawi ją jako swoją narzeczoną.

Przykład idzie z góry.

W tym szczególnym dniu – Dniu Mamy – odetchnijcie pełną piersią, przypomnijcie sobie i drobnymi kroczkami odnajdźcie w sobie swoją kobiecość – tego Wam kochane życzę.

Kobiety:

„Słaba płeć, a jednak najmocniejsza,

Słaba płeć, a jednak najsilniejsza”

P.S. A i wasi mężowie też się ucieszą, że odzyskują kobiety, które skradły ich serca 😉

K.W.

P.S. Chcesz pomóc swojemu dziecku rozwinąć zdrową równowagę psychiczną na przyszłość? Zapraszam do grupy na Facebook-u „Dziecięce emocje” ( TUTAJ ),  tworzy się tam społeczność rodziców świadomych uczuć i emocji, chcących pomagać dzieciom oswajać i uczyć się własnych emocji.

Rodzicu – nie musisz być ze wszystkim sam.

Fanpage – Rodzicielstwo Relacyjne – Facebook